Wprowadzenie unijnego systemu ETS2, planowane na 2027 rok, może kosztować polskie firmy transportowe nawet 5 miliardów euro – alarmuje Marek Lachowicz, główny ekonomista Stowarzyszenia Przedsiębiorców i Rolników SWOJAK oraz Stowarzyszenia Odpowiedzialna Transformacja Energetyczna. W rozmowie na antenie Polskiego Radia 24 ekspert podkreślił, że skutki nowych regulacji odczuje nie tylko branża transportowa, ale również spółdzielnie mieszkaniowe i miliony zwykłych obywateli.

„ETS2 będzie domykał unijny system handlu emisjami CO2 o ciepłownictwo. Dotyczy ciepła wyprodukowanego do ogrzewania domów, czego nie rozliczał system ETS1” – tłumaczył Lachowicz.

Nowy system obejmie również emisje z transportu, co oznacza, że opłaty za dwutlenek węgla zostaną doliczone do każdego litra paliwa. W praktyce może to oznaczać wzrost ceny benzyny i oleju napędowego nawet o 70–80 groszy na litrze.

„Ten system opłat za emisję CO2 miał być w teorii sprawiedliwy, ale takim nie jest. Bo gdy porównamy zamożność przeciętnego Polaka z Hiszpanem lub Niemcem, to widać, że Polak zapłaci trzy razy więcej niż Niemiec i dwa razy więcej niż Hiszpan za litr paliwa po wprowadzeniu ETS2” – ocenił ekonomista.

Według Lachowicza, choć Komisja Europejska deklaruje utrzymanie ceny uprawnień na poziomie 45 euro za tonę CO2, w rzeczywistości może ona wzrosnąć nawet do 75 euro. W takiej sytuacji cała branża transportowa, szczególnie ta oparta na mniejszych firmach, stanie przed widmem upadku.

„To nie jest problem jednej branży – to problem całej gospodarki. Bo jeśli wzrosną koszty transportu, wzrośnie cena każdego towaru na półce. Ucierpi rolnik, producent, a na końcu konsument” – ostrzegł Lachowicz.

Ekspert przypomniał również, że system ETS2 obejmie także spółdzielnie mieszkaniowe, które posiadają własne kotłownie. Oznacza to dodatkowe obciążenia dla mieszkańców budynków wielorodzinnych, szczególnie tych ogrzewanych węglem, gazem lub olejem opałowym.

Branża transportowa już dziś apeluje o przemyślenie wprowadzenia ETS2 w obecnej formie. Zdaniem wielu ekspertów, system powinien uwzględniać różnice gospodarcze pomiędzy państwami członkowskimi, tak aby nie pogłębiać nierówności i nie karać tych, którzy mają najmniejsze możliwości adaptacji.

„Zielona transformacja nie może być równoznaczna z gospodarczą dezintegracją Europy Środkowej. Potrzebujemy mądrej, elastycznej polityki klimatycznej, która bierze pod uwagę realia społeczno-ekonomiczne” – podsumował Marek Lachowicz.

Post a comment

Your email address will not be published.

Swój do swego po swoje
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.